
Święto Niepodległości w Filipowicach – lekcja historii narodowej oraz lokalnej
2025-11-12
33. spotkanie TMZZ
2025-11-24„Czy wiecie, że Zakliczyn ma więcej lat niż wszyscy w tej sali razem?” Tym jednym pytaniem otworzyliśmy drzwi do małej podróży w czasie…
Dziś wróciliśmy do Szkoły Podstawowej w Zakliczynie- do dzieci, które rok temu były jeszcze zerówkowiczami i już wtedy z zaciekawieniem słuchały o tym, co robimy. Zatem… zaczęliśmy od małego quizu: „co pamiętacie ze spotkania sprzed roku?” I wiecie co? Pamiętali naprawdę dużo. Od razu wiedzieliśmy, że to nie jest „kolejna lekcja”, tylko spotkanie pasjonatów
, którzy już się znają i lubią! Bo Miłośnicy historii Zakliczyna lubią nie tylko historię, ale i siebie nawzajem. ![]()
Potem poprosiliśmy dzieci, żeby zamknęły oczy.
Na chwilę zrobiło się tak cicho, że było słychać tylko oddechy…
-„Wyobraźcie sobie Zakliczyn sprzed wielu lat… bez samochodów, bez asfaltu, bez telefonów. Drewniane domy, konie, stukot kopyt…”
A gdy otworzyły oczy, zaczęła się mała podróż w czasie. Najpierw pokrótce przypomnieliśmy dzieciom, czym zajmuje się nasze Towarzystwo. Że zbieramy stare zdjęcia, dokumenty, rodzinne opowieści. Że siadamy nad tym wszystkim wieczorami jak nad puzzlami i próbujemy poukładać z nich obraz dawnego Zakliczyna.
Pokazaliśmy też nasze działania: m.in. spacery historyczne i wydaną książkę. Na slajdach pojawił się Zakliczyn, dawne targi, rynek w błocie, stary most. Telegraficzne słupy, studnia, furmanki, domy, których już nie ma… a jednak wciąż o nich pamiętamy. Był Melsztyn z nieistniejącym schroniskiem. Potem była mapa Miega z licznymi młynami umieszczonymi wzdłuż Dunajca i kilka dawnych ulic. Przy każdym zdjęciu zatrzymywaliśmy się na chwilę: „co widzicie?”, „co Was dziwi?”, „jak to wygląda teraz?”. I zwykły szkolny poranek zamienił się w małą podróż do Zakliczyna, którego już nie ma…
Pokazaliśmy też jeden film czarno-biały z 1967 r., a potem dwa filmy stworzone przy pomocy sztucznej inteligencji, w których dawne zdjęcia Zakliczyna i okolic ożywają.
Nie mogło też zabraknąć krótkiej prezentacji Pawła Kubika, naszego poszukiwacza artefaktów, który chodzi z detektorem i znajduje to, co inni przegapili: guziki, monety, klamry, łuski po nabojach. Dzieciakom bardzo spodobał się wykrywacz i xpointer oraz znalezione przedmioty, które mogły obejrzeć.
Wyszliśmy z tej klasy z poczuciem, że warto.
Warto wracać, opowiadać, pokazywać, zaczarować choćby na chwilę ten świat, w którym dzieci rosną szybciej niż kiedyś my. Bo i czas jakoś szybciej płynie.
I tak sobie myślimy… Zakliczyn ma swoją historię: piękną, czasem trudną, bo były i pożary i zarazy i wielkie walki dookoła. Ale to, co w niej ważne, wydarza się też i dziś. Bo poznają ją dzieci. Te małe, ciekawe świata głowy, które kiedyś będą ją opowiadać dalej i dopiszą własne rozdziały. Zakliczyńska historia nie kończy się w książkach ani na starych fotografiach. Ona żyje… w naszych spotkaniach, w opowieściach, w internecie, ale przede wszystkim w tych bystrych oczach, które dziś śledziły każde słowo i każdy obraz.
Dziękujemy!
MG
KK










